Łagów

17.08.2019 – tego pięknego dnia zdecydowaliśmy się na objazd po różnych uroczych zakamarkach powiatu świebodzińskiego. Szczegółów nie mieliśmy z góry ustalonych, choć ogólny zarys (jako rodowity świebodzinianin) miałem w głowie: wśród celów były Niesulice, Łagów i Lubrza.

Najpierw większość z nas musiała dotrzeć do Świebodzina, gdzie planowany był punkt spotkania. Jako środek transportu wybrany został rower – dzięki temu już na starcie mieli ponad 30km w nogach.

Po krótkiej regeneracyjnej herbacie ruszyliśmy, z początku kierując się na południe i potem na wschód, przez tereny dawnego sadu, w kierunku figury Chrystusa. Przy okazji przeczekaliśmy małą mżawkę nieopodal najstarszego TESCO świata (otwartego kilka lat przed Chrystusem ;)).

Następnie udaliśmy się na południe, ładną ścieżką rowerową ze Świebodzina do Chociul (długi zjazd), i tam odbiliśmy na zachód. Koło Niedźwiad zeszliśmy nad Jezioro Niedźwiedno, pięknie położone, o wąskim, podłużnym kształcie i stromych brzegach. Po kilkunastu minutach przerwy ruszyliśmy dalej, na dość trudne fragmenty trasy.

Nie chciałem się trzymać banalnych asfaltowych dróg, bo one raczej omijają te najpiękniejsze tereny Ziemi Lubuskiej. Nie do końca był to mądry wybór, bo rowery warszawiaków miały dość wąskie opony, i najtrudniejszy fragment był właśnie po wyruszeniu znad Niedźwiedna, gdy przebywszy drogę ze Świebodzina do Ołoboku wskoczyliśmy na … coś, co może kiedyś drogą było, ale teraz wyglądało raczej średnio. Czuliśmy się trochę, jak gdybyśmy jechali polem, niekiedy wpadając w dziury, czasem walcząc z wysoką trawą czy powalonymi gałęziami. W końcu dotarliśmy do jakiejś leśnej drogi, ale prowadziła dość stromo w górę, a że piaszczysta była, to nikt nie dał rady podjechać. Dzięki temu wypatrzyliśmy stadko saren.

Wreszcie wyjechaliśmy na normalną śródpolną drogę, a potem na 1,5-kilometrowy odcinek kocich łbów, w końcu docierając do ścieżki rowerowej wokół Jeziora Wilkowskiego. Ładna nawierzchnia, czysto, spokojnie, zielono, leśnie – jak najbardziej godny polecenia odcinek. Przy niej zrobiliśmy pierwszą przerwę śniadaniową (ławeczki są na tej ścieżce co około 1,5km).

Z Wilkowa ruszyliśmy w kierunku Jeziora Niesłysz, konkretnie do Tyczyna. Kolejny trudny odcinek, głównie przez nawierzchnię – kocie łby. Trud wynagradzała nam ogólna atmosfera na tej trasie – też cicho, zielono i spokojnie. Dalej zrezygnowaliśmy z podjechania nad jezioro (oraz do tzw. Wieży Bismarcka parę kilometrów dalej), przejechaliśmy przez Mostki, nadrabiając zapasy w sklepie, i pojechaliśmy dalej kocimi łbami do Zagórza. Po drodze udało nam się spotkać dzikie daniele, przebiegły nam drogę w odległości kilkudziesięciu metrów. Niestety były zbyt szybkie, by im zrobić zdjęcie. Zdaje się, że to było nasze pierwsze spotkanie z danielami w plenerze.

Z Zagórza dojechaliśmy do DK92, i tą udaliśmy się do Gronowa. Bardzo nieprzyjemny odcinek, pełen samochodów, głównie ciężarówek, więc przebyliśmy go czym prędzej, ze średnią prędkością ponad 25km/h. W Gronowie skręciliśmy na północ w kierunku Łagowa. Przejechawszy jednak pod wiaduktem w ciągu linii kolejowej 375 Toporów-Międzyrzecz skręciliśmy w lewo, bo chcieliśmy objechać Jezioro Łagowskie od południa. Ścieżkę tę znam z biegów i dobrze wspominam, a teraz była okazja sprawdzić ją rowerem – przepiękna! Momentami jechaliśmy tuż nad brzegiem, a widok na jezioro i Łagów z górującym zamkiem skłonił nas do kilku przerw. Zdecydowanie polecamy tę trasę!

Łagów to mała miejscowość położona na przesmyku między dwoma jeziorami. Nie zdecydowaliśmy się na zwiedzanie zamku i wchodzenie na wieżę zamkową, ponieważ trochę nas czas gonił, ale za to zjedliśmy obiad. Długo trwało, nim znaleźliśmy jakieś miejsce, bo Perła Ziemi Lubuskiej jest latem po prostu oblegana przez turystów, ale w końcu się udało. Łącznie spędziliśmy w Łagowie leniwe 1,5h, trochę też nad jeziorem.

Wiadukt kolejowy w Łagowie

Mając coraz mniej czasu, ale chcąc odwiedzić jeszcze Lubrzę, ruszyliśmy drogami asfaltowymi przez Żelechów i Bucze. Były to spokojne, raczej mało uczęszczane drogi, więc miło się tam jechało, choć z drugiej strony nie było żadnych szczególnie uroczych odcinków. Do Lubrzy dotarliśmy bezproblemowo, tam robiąc kolejną dłuższą przerwę nad Jeziorem Goszcza. Było już koło 18, ludzi nie było wielu, więc mogliśmy spokojnie delektować się piękną pogodą i spokojem.

Z Lubrzy ruszyliśmy na wschód do Rusinowa. Trasa była dość trudna, bo było sporo kocich łbów i trochę piasku. Niektóre rowery zdecydowanie źle znosiły ten odcinek, gdzieś też przydarzył się mały wypadek – i tak na wyjeździe pojawiła się pierwsza krew, na szczęście w niewielkiej ilości. Po długim i męczącym, ale też dość ładnym odcinku, najpierw wśród lasów, a potem wśród pól, dotarliśmy do Rusinowa, i dalej do Witosławia, gdzie skręciliśmy na południe na Świebodzin. Wybór tej trasy nie był przypadkowy – na zakończenie mieliśmy nacieszyć się stromym, asfaltowym, ale niemal nieuczęszczanym, prawie kilometrowym zjazdem. Idealnie na końcówkę dla osób, które miały już ponad setkę w nogach. Udało się tam rozwinąć prędkość niemal 60km/h, dając zarazem odpocząć trochę wymęczonym kocimi łbami nogom.

Po zjeździe przejechaliśmy przez Grodziszcze i wjechaliśmy do Świebodzina, kierując się od razu na dworzec PKP. Tuż przed nim minął nam 80. kilometr naszej wspólnej trasy. Czasowo wyszło idealnie, bo na pociąg czekaliśmy zaledwie kilka minut. Łącznie tego dnia zrobili zatem niemal 120km, ustanawiając swój nowy rekord. Ja rowerem objechałem jeszcze Świebodzin, robiąc ok. 6 km, i po krótkim wypoczynku w domu ruszyłem na wieczorny bieg 10km. Ruchu nigdy za mało!

Podsumowując – tereny same w sobie są piękne. Ziemia lubuska, w mniej więcej połowie zalesiona, pełna jezior i rzeczek, z pięknymi, małymi miejscowościami, to bardzo ciekawy cel jedno- lub kilkudniowych wyjazdów. Sieć szlaków rowerowych niestety powoli zanika, ale mimo to drogi leśne i polne są częste, więc jest gdzie jeździć. Na pewno warto mieć ze sobą dobrą mapę. Poza tym sporo samorządów tworzy krótsze lub dłuższe odcinki ścieżek rowerowych, częściowo asfaltowych, którymi można sprawnie się przemieszczać i między miejscowościami, w wokół ciekawszych jezior. Ogólnie zatem polecamy te tereny.

Download file: lagow.gpx

Do góry

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *